Pan jest moim pasterzem

Trudno o ciszę w dzisiejszym świecie, choć dopiero próba modlitwy bez słów pokazuje skalę hałasu w naszym życiu. Bywa, że nawet bez medytowania czujemy fizyczne zmęczenie kakofonią myśli, która nieustająco domaga się naszej uwagi. A jeszcze przecież tyle spraw, zobowiązań, pragnień, wyzwań, które trzeba podjąć…

Kiedy życie zaczyna człowieka przytłaczać, warto powiedzieć sobie na głos, że nie jest się z tym wszystkim samemu. Świat już został zbawiony, a moje życie nie tyle jest moje, co Jego. I to od Niego wszystko jest zależne. Mnie pozostaje: utkwić wzrok w Tym, który chce mnie prowadzić po właściwych ścieżkach i iść ZA NIM, a nie przed. Można być pewnym, że na tym szlaku czeka nas wysiłek (bo nic co wartościowe nie przychodzi łatwo), ale i wytchnienia nie zabraknie.

Tyle, że żeby odpocząć, trzeba zaufać. Że świat się nie zawali, jak wyłączę telefon, że pieniędzy starczy, chociaż nie zadbam osobiście o swoje interesy, że miejsce, które wybiorę na odpoczynek, pozwoli mi zregenerować siły… Pan Bóg nieustannie przypomina, że niczego, naprawdę niczego Ci nie braknie. Ani na urlopie, ani w codziennych trudach. Uwierzysz?

Dodaj komentarz